Ks. prałat Franciszek Ślusarczyk: Chrześcijaństwo i Miłosierdzie idą razem

Chrześcijaństwo i Miłosierdzie idą razem – mówi w rozmowie z KAI kustosz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, w którym odbywać się będą główne uroczystości Niedzieli Miłosierdzia.

W Roku św. Brata Alberta przypominamy sobie prawdę, że nie ma chrześcijaństwa bez miłosierdzia i że jest ono „wielką sprawą naszych dni” - mówi w rozmowie z KAI ks. prałat Franciszek Ślusarczyk, kustosz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.

W najbliższą niedzielę, pod hasłem „Idźcie i głoście Miłosierdzie Boże”, w tym miejscu odbywać się będą główne uroczystości Niedzieli Miłosierdzia.

KAI: „Nic nie jest człowiekowi tak potrzebne, jak Miłosierdzie Boże” – mówił św. Jan Paweł II w Łagiewnikach w 1997 roku. Od tego czasu słowa te nie tracą na aktualności, co więcej – zdaje się, że dziś, w niespokojnych czasach, nabierają szczególnej mocy. Jakim znakiem dla podzielonego, skonfliktowanego i pogrążonego w lęku przed terrorem świata są krakowskie Łagiewniki?

Ks. prałat Franciszek Ślusarczyk: Myślę, że trzeba dopowiedzieć, że Ojciec Święty mówiąc o tej tajemnicy przed 20 laty ukazał istotny sens miłosierdzia wyjaśniając, iż jest to „miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom świętości Boga”. Z jednej strony ludzka słabość, bezradność oraz poczucie lęku, z drugiej zaś - potęga Bożej miłości, która daje człowiekowi nadzieję, pomaga z ufnością patrzeć ku przyszłości. Wyjątkowym dopełnieniem tego przesłania było orędzie wygłoszone podczas kanonizacji Siostry Faustyny na przełomie tysiącleci oraz dwa lata później ostatnia pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Papież ukazał nam wówczas Boże Miłosierdzie jako niezawodne źródło nadziei, ale dodał, że jest konieczne, „aby ludzkość, podobnie jak niegdyś apostołowie, przyjęła dziś w wieczerniku dziejów Chrystusa zmartwychwstałego, który pokazuje rany po ukrzyżowaniu i powtarza: Pokój wam! Trzeba, aby ludzkość pozwoliła się ogarnąć i przeniknąć Duchowi Świętemu, którego daje jej zmartwychwstały Chrystus. To Duch leczy rany serca, obala mury odgradzające nas od Boga i od siebie nawzajem, pozwala znów cieszyć się miłością Ojca i zarazem braterską jednością”. To jest przesłanie ponadczasowe, do którego musimy wciąż dorastać.

KAI: Można jednak odnieść wrażenie, że im bardziej świat potrzebuje miłosierdzia Boga, tym bardziej stara się o Nim zapominać. W jaki sposób realizować wezwanie „Idźcie i głoście Miłosierdzie Boże” w społeczeństwach i środowiskach, które się od Boga odwracają?

- Podobnie jak w reformie szkolnictwa potrzebne jest szukanie nowych sposobów dotarcia do młodego pokolenia z bogactwem wiedzy, tak w wymiarze religijnym konieczne jest również poszukiwanie nowych dróg docierania nie tylko do umysłów, lecz nade wszystko do serc i sumień, które tak często są poranione słabością, grzechem, prowadzącym do bezsensu oraz negowania wszystkiego, czego nie można w sposób empiryczny udowodnić. Stąd już podczas I Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski pojawiło się w Mogile stwierdzenie o potrzebie „nowej ewangelizacji”. Wówczas wydawało się to jakby na wyrost, a dziś widzimy już jasno, że było to spojrzenie proroka, który patrzył o wiele dalej, bo uważnie wsłuchiwał się w bóle oraz dramaty różnych narodów, w tym również własnego narodu, dla którego pragnął szczęśliwej i trwałej przyszłości; przyszłości budowanej na sprawdzonym od tysiąca lat fundamencie ewangelicznej prawdy i miłości. Treść Dobrej Nowiny pozostaje wciąż ta sama, ale potrzebny jest nowy zapał apostolski oraz umiejętność korzystania z tych narzędzi komunikacji, którymi dysponuje współczesny świat.

KAI: Dwudziestolecie sanktuarium w nowym kształcie przypomina nam także o tym, że to miejsce trzech papieży. Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek – co wnieśli, każdy z nich, w długofalowej perspektywie, swoim stylem posługi, osobowością i przesłaniem w życie Łagiewnik?

- Pielgrzymki trzech papieży do krakowskich Łagiewnik to niezwykłe trzy odsłony tej samej tajemnicy. Kluczem do zrozumienia pontyfikatu Jana Pawła II jest Boże Miłosierdzie – jak mówił jego następca na stolicy św. Piotra. Boża Opatrzność związała Karola Wojtyłę z tą tajemnicą od najmłodszych lat. Podczas wojny oraz niemieckiej okupacji szukał tu nadziei nie tylko dla siebie, lecz również dla zniewolonego narodu. Kiedy rozpoznał w sercu głos powołania kapłańskiego, poznał bliżej postać i posłannictwo Siostry Faustyny, miał świadomość, że tego bogactwa nie może zatrzymać tylko dla siebie. Jako papież napisał encyklikę o Bożym Miłosierdziu Dives in misericordia, dokonał beatyfikacji, a później kanonizacji Faustyny Kowalskiej oraz całej rzeszy ludzi o miłosiernych sercach, również tych, którzy dojrzewali na polskiej ziemi, jak choćby: królowa Jadwiga, brat Albert Chmielowski, Rafał Kalinowski, Maksymilian Kolbe, Aniela Salawa, czy podczas ostatniej pielgrzymki: ks. Jan Balicki, s. Sancja Szymkowiak, o. Jan Beyzym i abp Zygmunt Szczęsny Feliński. Dokonując w Łagiewnikach konsekracji nowej świątyni Jan Paweł II zawierzył cały świat Bożemu Miłosierdziu, prosząc swoich rodaków, by stawali się wiarygodnymi apostołami Jezusa Miłosiernego.

Kierunek tego świadectwa ukazał w krótki, lecz niezwykle cenny sposób Benedykt XVI, który w 2006 roku w tej samej świątyni spotkał się z chorymi mówiąc do nich m.in.: „Wy, drodzy chorzy, naznaczeni cierpieniem ciała i ducha, jesteście najbardziej zjednoczeni z krzyżem Chrystusa, a równocześnie jesteście najbardziej wymownymi świadkami miłosierdzia Bożego. Dzięki wam, przez wasze cierpienie On z miłością pochyla się nad ludzkością. To wy, mówiąc w zaciszu serca: „Jezu, ufam Tobie”, uczycie nas, że nie ma innej głębszej wiary, innej, żywszej nadziei, innej gorętszej miłości od tej, jaką żywi człowiek, który w nieszczęściu zawierza siebie pewnym dłoniom Boga”. Dodał też niezwykle cenne przesłanie dla tych, którzy się nimi opiekują na co dzień: „A ręce ludzi, którzy wam pomagają w imię miłosierdzia, niech będą przedłużeniem tych Bożych dłoni”.

I trzeci wymiar miłosierdzia przekazał nam w minionym roku papież Franciszek, który po przejściu Bramy Miłosierdzia zasiadł w Bazylice jako jeden ze spowiedników do konfesjonału, by posłużyć młodym ludziom w ich bardzo osobistym spotkaniu z Jezusem Miłosiernym. Tym ojcowskim gestem przypomniał nam wszystkim, gdzie należy szukać prawdziwej wolności serca oraz nadziei, która może je uszczęśliwić.

KAI: Miłosierdzie było centralnym przesłaniem Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, a więc i Łagiewniki stały się najważniejszym i najchętniej odwiedzanym miejscem przez młodych ludzi. Młodzi będą tu wracać? Co Księdza najbardziej uderzyło w świadectwach i postawie tych młodych ludzi, którzy wypełnili Łagiewniki w czasie lipcowych Dni?

- Tak, ale było to miłosierdzie wymagające! Już samo przesłanie: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” jest wezwaniem do trudu kształtowania swego umysłu, woli i serca w duchu miłosierdzia, a więc w duchu prawdy, przebaczenia, wzajemnej miłości. Pielgrzymka Miłosierdzia od sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach do Bramy Miłosierdzia przy bazylice Bożego Miłosierdzia była dla młodych czasem osobistej refleksji, wyciszenia, rozmodlenia, a nade wszystko otwarcia na to, co pragnie przekazać Jezus Miłosierny, który tak bardzo uważnie, z miłością spogląda nie tylko w oczy, ale i w serce człowieka. Dlatego papież Franciszek zachęcał: „Drodzy młodzi, Jezus Miłosierny, przedstawiony w wizerunku, czczonym przez lud Boży w Jemu poświęconym sanktuarium w Krakowie, czeka na was. On wam ufa i na was liczy! Ma tak wiele do powiedzenia każdemu i każdej z was”. Uderzała atmosfera niezwykłej życzliwości, chęci pomocy, radości, odważnego dzielenia się wiarą z innymi.

Spośród wielu świadectw poruszyło mnie najbardziej wyznanie jednego z policjantów, który w ubraniu cywilnym czuwał nas porządkiem wokół sanktuarium. W przedostatnim dniu trwania ŚDM w Krakowie poprosił kolegę, aby go na chwilę zastąpił, ponieważ chce iść zakupić kilka różańców i pamiątek religijnych. Kiedy zobaczył wielkie zdziwienie na twarzy i pytanie: „Po co ci różańce, skoro jesteś człowiekiem niepraktykującym?”, powiedział wprost: „Po tym, co przeżyłem przez te kilka dni patrząc na tych młodych ludzi, którzy wędrowali z taką wiarą i radością do tego sanktuarium, nie jestem takim samym człowiekiem. Oni mi pokazali, czym jest skarb wiary!”.

KAI: Nie wiem, czy to się zgadza z obserwacjami w Sanktuarium, ale potocznie uważa się, że pielgrzymi przybywający do Łagiewnik, czciciele Bożego Miłosierdzia, to przede wszystkim ludzie w średnim i starszym wieku. Czy po ŚDM Łagiewniki odmłodniały?

- Tak się składa, że co roku jedną z pierwszych pielgrzymek przed Niedzielą Miłosierdzia jest Pielgrzymka Przedszkolaków, które przybywają z „Promyczkami Dobra”, by wyrazić swoją wdzięczność i radość wobec Jezusa Miłosiernego. Piękną tradycją poprzez niemal cały maj i czerwiec są pielgrzymki dzieci pierwszokomunijnych, które przybywają ze swoimi rodzicami, katechetami oraz wychowawcami, by podziękować za możliwość pełnego uczestnictwa we Mszy świętej i przyjęcia Jezusa do swojego serca. Niektóre szkoły obrały sobie to miejsce na uroczystą inaugurację lub zakończenie roku szkolnego. W auli Jana Pawła II odbywają się liczne spotkania, konkursy, występy, w których uczestniczy również młode pokolenie uczniów Jezusa, kształtując w sobie „wyobraźnię miłosierdzia”.

KAI: W jakim sensie Boże Miłosierdzie może stać się atrakcyjną propozycją dla młodego człowieka? Na jakie jego lęki i potrzeby odpowiada?

- Tu warto wspomnieć o comiesięcznych spotkaniach „Dla nas i całego świata”, które zaczęły się jeszcze przed ŚDM. W tym roku zaproszeni wybitni rekolekcjoniści z Polski i świata dzielą się swoimi doświadczeniami wiary w oparciu o dary Ducha Świętego. To On – Duch Prawdy i Miłości jest dla młodego człowieka najlepszą gwarancją, że z Jego pomocą może przezwyciężyć te lęki, które wynikają z poczucia bezradności, osamotnienia, braku akceptacji w rodzinie czy w grupie rówieśników, czy wprost z atakami szatana, który uderza w najsłabszy punkt i zwykle w najmniej spodziewanym momencie. Jedynie Boże Miłosierdzie może w pełni zaspokoić najgłębsze pragnienia i tęsknoty ludzkiego serca, a więc pragnienie szczerej, wiernej miłości, pokoju, radości, a zarazem wskazać drogę do prawdziwego szczęścia.

KAI: Z jakimi intencjami najczęściej przybywają do Łagiewnik pielgrzymi dzisiaj?

- Jak zwykle na pierwszy plan wysuwają się intencje błagalne o zdrowie, szczęśliwy przebieg operacji, pomyślne zdanie egzaminów, trafne rozpoznanie swego powołania, ale coraz częściej pojawiają się również intencje dziękczynne: za odzyskany skarb wiary, za ocalenie z wypadku, za szczęśliwe urodzenie dziecka, za dar ojcostwa i macierzyństwa. Dla mnie bardzo wymowne są powtarzające się, choć nietypowe intencje: o świętość, pokorę, dary Ducha Świętego, a także o nawrócenie grzeszników całego świata i za konających, za dusze w czyśćcu cierpiące i o pokój na świecie. Świadczą one o dużej dojrzałości duchowej osób, które myślą nie tylko o sobie, lecz noszą w sercu radości i troski całego świata.

KAI: Rok Miłosierdzia miał być dla Kościoła czasem pogłębienia tajemnicy Bożego Miłosierdzia i w miejscu, które jest światowym centrum jego kultu powinno być to szczególnie odczuwalne i widoczne. Może Ksiądz potwierdzić, że rzeczywiście tak jest? Co o tym świadczy?

- Przede wszystkim kolejki do konfesjonałów, gdzie codziennie trwa dyżur, od rana do wieczora, by wierni mogli – jak mówił św. Jan Paweł II – stanąć przed Bogiem w Duchu i prawdzie. Spełniają się jego prorocze słowa, które wypowiedział podczas konsekracji: „Będą przychodzić tu z ufnością, jaka towarzyszy każdemu, kto z pokorą otwiera swe serce na działanie miłosiernej miłości Boga - tej miłości, której największy grzech nie zdoła przezwyciężyć. Tu w ogniu Bożej miłości ludzkie serca pałać będą pragnieniem nawrócenia, a każdy, kto szuka nadziei, znajdzie ukojenie”. Drugim miejscem jest kaplica Wieczystej Adoracji, do której wierni przybywają o różnych porach dnia i nocy, aby w ciszy serca stanąć przed Bogiem i w sposób najbardziej osobisty porozmawiać z Panem Jezusem o swoim życiu, codziennej pracy, przeżywanych dramatach czy podzielić się radościami życia małżeńskiego, rodzinnego. Nad monstrancją płonie Ogień Miłosierdzia, zapalony i pobłogosławiony przez Jana Pawła II w prywatnej kaplicy na Watykanie i przywieziony do Łagiewnik, aby zapalał serca pielgrzymów ogniem miłości i wdzięczności względem Boga oraz ogniem wzajemnej miłości, zdolnej do czynów miłosierdzia wobec bliźnich.

KAI: Czy w związku z tym Rok św. Brata Alberta stanowi jakieś dopełnienie bądź przedłużenie Roku Miłosierdzia?

- Bardzo szczęśliwie się złożyło, że przeżywamy teraz czas, któremu patronuje św. Brat Albert Chmielowski – Brat naszego Boga. Przez niego Bóg przypomniał nam ważne przesłanie, że chrześcijaństwo i miłosierdzie idą razem. Mówił o tym przed 50 laty kard. Karol Wojtyła, ukazując jego piękną postać i bogactwo ducha. On wiedział, że św. Brat Albert przynosi odpowiedź na ludzkie biedy, że jest potrzebny polskiej ziemi, bo „przecież to jest ten człowiek, który tak bardzo zbliżył się do Bożego majestatu, że musiał runąć na kolana, a kiedy podniósł wzrok, ażeby zobaczyć przed kim klęczy, to wówczas dostrzegł, że klęczy przed Chrystusem w tym najnędzniejszym, najbardziej wydziedziczonym moralnie i społecznie człowieku”. To właśnie papież podkreślał, że ta „wielka sprawa naszych dni” to właśnie miłosierdzie i chrześcijaństwo, i że nie da się tego oddzielić, bo bez miłosierdzia nie ma chrześcijaństwa. Nie dziwi nas zatem przesłanie, jakie otrzymała Siostra Faustyna pytając Pana Jezusa właśnie o to, jak ma pełnić miłosierdzie względem bliźnich. Powiedział jej wprost: „Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku mnie”. (Dz. 742). Do takiej postawy musimy stopniowo dorastać – jak Brat Albert i Siostra Faustyna – w blasku Bożego Miłosierdzia.

KAI: Na czym polega misja Sanktuarium dziś i jakie wyzwania stoją przed gospodarzami tego miejsca?

- Ta misja jest stale aktualna. Sprecyzował ją św. Jan Paweł II już przed 15 laty, kiedy mówił do nas: „Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście!” i powierzył to zadanie Kościołowi w Polsce i Krakowie. Jest to zadanie bardzo wymagające. Poprzez modlitwę, głoszenie orędzia o Bożym Miłosierdziu, posługę duszpasterską, stworzenie przestrzeni refleksji dla różnych grup i wspólnot staramy się budować Dom, w którym jest miejsce dla każdego, kto ma choćby odrobinę dobrej woli, aby w to wspólne dzieło się włączyć. Apostolat Miłosierdzia działa poprzez Poradnię Miłosierdzia, wolontariat, Dzieło Duchowej Adopcji, Nieustanną Koronkę za Cierpiących i Konających, światową krucjatę w obronie dzieci nienarodzonych, grupę rodziców po utracie dziecka, Stowarzyszenie Faustinum. Naszym pragnieniem jest także stworzenie prężnej grupy modlitewnej, która będzie żywym płomieniem serc trwających przy Jezusie, choćby tę ewangeliczną „jedną godzinę” w kaplicy Wieczystej Adoracji. Jeśli każde dobre dzieło będzie zanurzone w tym oceanie Bożej Miłości, to chrześcijaństwo i miłosierdzie pójdą razem, przynosząc tak bardzo upragnione owoce prawdziwego pokoju, wzajemnej miłości, umiłowania Bożej prawdy i szacunku dla każdego człowieka.

Rozmawiała Magdalena Dobrzyniak

md (KAI) / Kraków

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama